menu
Naukowe podejście do śmierci w Grze o Tron
Naukowe podejście do śmierci w Grze o Tron
"Gra o Tron", tytuł składający się z serii książek, i powstałego na ich podstawie serialu, cechuje się częstymi i zazwyczaj brutalnymi zgonami. Twórcy nie żartowali wybierając "wszyscy muszą zginąć" na motto serialu. Od spopielenia przez smoczy ogień, po zmiażdżenie czaszki gołymi rękami, liczba morderstw popełnionych w pięciu dotychczasowych sezonach serialu, a zwłaszcza brutalne zakończenie ostatniego sezonu, powodowała liczne wzdrygnięcia i uczucie szoku. Jednak czy te brutalne śmierci należą wyłącznie do inwencji twórców przeniesionej do podkoloryzowanego świata fantasy, czy może są one naukowo wiarygodne?"George RR Martin zawsze starał się przeplatać swój fantastyczny świat z realizmem, istnieje więc wiele elementów powieści, które możemy poddać naukowej analizie." - mówi Ian Simmons,Simmons razem z pisarką i komediantką Helen Keen, usiłują zgłębić świat "Gry o Tron" w specjalnie poświęconym temu programie. Z pomocą Simmonsa, przyglądamy się najbardziej okrutnym śmiercią w "Grze o

"Gra o Tron", tytuł składający się z serii książek, i powstałego na ich podstawie serialu, cechuje się częstymi i zazwyczaj brutalnymi zgonami. Twórcy nie żartowali wybierając "wszyscy muszą zginąć" na motto serialu. Od spopielenia przez smoczy ogień, po zmiażdżenie czaszki gołymi rękami, liczba morderstw popełnionych w pięciu dotychczasowych sezonach serialu, a zwłaszcza brutalne zakończenie ostatniego sezonu, powodowała liczne wzdrygnięcia i uczucie szoku. Jednak czy te brutalne śmierci należą wyłącznie do inwencji twórców przeniesionej do podkoloryzowanego świata fantasy, czy może są one naukowo wiarygodne?


"George RR Martin zawsze starał się przeplatać swój fantastyczny świat z realizmem, istnieje więc wiele elementów powieści, które możemy poddać naukowej analizie." - mówi Ian Simmons,


Simmons razem z pisarką i komediantką Helen Keen, usiłują zgłębić świat "Gry o Tron" w specjalnie poświęconym temu programie. Z pomocą Simmonsa, przyglądamy się najbardziej okrutnym śmiercią w "Grze o Tron" w przybliżeniu.



Uwaga: Istotne spojlery...


Złota Korona Viserysa




Viserys Tagaryen, okrutny starszy brat Daenerys, chciał desperacko zasiąść na żelaznym tronie, i zostać ukoronowanym.

Zamiast tego, jak na ironię został on uhonorowany koroną ze złota. Płynnego złota o temperaturze niemal 1100 ºC. Uzyskanie takiej temperatury przy pomocy zwykłego ogniska jest niemożliwe, aczkolwiek gdyby założyć, że medalion użyty do wytopienia "korony" wykonany został z  stopu żelaza ze złotem, scena koronacji byłaby naukowo wiarygodna, gdyż taki stop rozpuściłby się przy znacznie niższej temperaturze.


"Co ciekawe, nie udało mi się znaleźć dowodów wykonania podobnej egzekucji w historii ludzkości, zdarzało się jednak, że egzekucja zostawała wykonywana poprzez wlanie roztopionego złota do gardła ofiary" – mówi Simmons. "Najbardziej znanym przykładem jest Rzymski Imperator, Valerian Starszy, który schwytany został przez Perskiego króla Shapura I po Bitwie pod Edessą. Przez kilka lat Shapur używał Valeriana jako żywy podnóżek, po czym zabił go poprzez wlanie mu do gardła płynnego złota."


Aby sprawdzić, czy roztopione złoto rozerwałoby wewnętrzne organy, i aby ustalić dokładną przyczynę ewentualnego zgonu, w badaniu z 2003 roku, opisanym w Journal of Clinical Pathology, naukowcy wlali roztopiony ołów w krtań pozyskanej z rzeźni martwej krowy. Zetknięcie metalu z przełykiem spowodowało natychmiastowe nagromadzenie rozgrzanej pary, która rozerwała narządy wewnętrzne zwierzęcia. Następnie ołów wtopił się głęboko w mięśnie krowy, i w ciągu 10 sekund zastygł.


"Więc, nawet gdyby para, czy wstrząs nie zabiły cię natychmiastowo, chwilę potem udusiłbyś się z powodu zablokowanej krtani." - podsumowuje Simmons.



Dziki Ogień.




W końcówce sezonu drugiego, w Bitwie o Czarny Nurt  oglądaliśmy jak żołnierze Stannisa płoną żywcem w płomieniach dzikiego ognia. Wysłanie jednego, zdawałoby się pustego statku – tak naprawdę wypełnionego po brzegi pojemnikami z tą morderczą substancją - na spotkanie floty Stannisa było pomysłem Tyriona. Dziki ogień – wytwarzany przez Cech Alchemików – nie przestaje płonąć nawet po zetknięciu z wodą. Kontakt tej substancji  z ludzką skórą nie należy do najprzyjemniejszych doświadczeń, o czym przekonała się duża część armii Stannisa.


"Cesarstwo Bizantyjskie dysponowało substancją zwaną 'Greckim Ogniem', która używana była w podobny sposób do dzikiego ognia." - powiedział Simmons.


"Grecki Ogień" używany był w walce przez żołnierzy, którzy rozpylali go na armię przeciwnika, po czym podpalali. Chociaż "Grecki Ogień" był niezwykle popularną bronią w Bizantyjskich wojnach domowych, nikt nie wie z czego dokładnie był on wykonywany.


"Przepis był starannie strzeżonym sekretem, podstawą tej substancji był prawdopodobnie jakiś rodzaj oleju mineralnego zmieszanego z żywicą. Dzisiejszym najbliższym odpowiednikiem 'Dzikiego Ognia' jest napalm" – wyjaśnia Simmons.



Matka Wywern




W serialu było kilka przypadków spalenia żywcem przez smoczy ogień, i każdy z nich był przerażający. Nie jest raczej niespodzianką fakt, że ziejące ogniem smoki są całkowitą fikcją, jednak biologia serialowych smoków jest interesująca, gdyż zamiast sześciu kończyn, mają one tylko po cztery.


"Na ich obronę trzeba przyznać, że nie istnieją kręgowce o sześciu kończynach, nie zmienia to jednak faktu, że teoretycznie poprawnym terminem określającym dzieci Deanerys jest 'wywerna'. Aczkolwiek 'Matka Wywern' nie brzmi jednak zbyt dobrze" – mówi z uśmiechem Simmons.


Istnieje niewielka różnica między mitologicznymi smokami i wywernami, jako że wywerny – podobnie do serialowych smoków – mają tylko dwa tylne odnóża, podczas gdy mitologiczne smoki – cztery. Nie jest to jednak zbyt istotne w świecie "Gry o Tron".


Chociaż nie istnieją zwierzęta zdolne ziać ogniem, Strzel bombardier – odmiana żuka – w sytuacji zagrożenia wytryskuje żrącą ciecz – mieszankę nadtlenku wodoru i hydrochinonu - o temperaturze 100 ºC w stronę napastnika.


"Zwierzęta są potencjalnie w stanie wyprodukować wszystkie potrzebne komponenty: Krowy produkują duże ilości łatwopalnego metanu, strętwy są w stanie wytworzyć  elektryczny ładunek. Więc gdyby istniało połączenie tych dwóch stworzeń, połączenie łatwopalnego gazu, wraz z iskrą zdolną go podpalić,  byłoby ono teoretycznie w stanie ziać ogniem" – wyjaśnia Simmons.


"Fakt, że ewolucja nie doprowadziła do powstania takiego stworzenia, może wskazywać na to, że nie byłoby ono użyteczne" -mówi naukowiec - "Chociaż wydaje mi się, że znalazłbym dla niego kilka zastosowań..."


Purpurowe Wesele




Wesela w "Grze o Tron" mają to do siebie, że zazwyczaj są niebezpieczne. Mieliśmy już czerwone wesele, po którym jeszcze nie doszedłem do siebie, a także długo oczekiwane purpurowe wesele.


Joffrey spotkał się ze stwórcą po spożyciu raczej nieprzyjemnej trucizny. O ile raczej mało kto uronił łzę z powodu śmierci króla, wielu zastanawiało się czy faktycznie istnieje trucizna działająca tak szybko.


Deborah Blum, uważa, że najbliższym odpowiednikiem trucizny jest cyjanek. Obie substancje są pochodzenia roślinnego.


"Można go pozyskać z moreli, lub z pestek wiśni. Zaledwie 0.2g cyjanku to potencjalnie dawka śmiertelna, o niemal natychmiastowym działaniu. Większość symptomów otrucia cyjankiem - za wyjątkiem krwawiących oczu - zgadza się z objawami Joffrey'a." - tłumaczy Simmons.


Czaszka Oberyna




Płomyk nadziei, który tlił się w nas wszystkich podczas walki Góry z Oberynem, został szybko zduszony, a razem z nim czaszka Oberyna. Sposób w jaki jego czaszka eksplodowała nie byłby możliwy do osiągnięcia w prawdziwym życiu, jako że ciśnienie musiałoby zostać wytworzone wewnątrz czaszki, wypychając ją na zewnątrz. Ale czy Góra – mierzący niemal 244 cm, i ważący 190 kg, byłby w stanie w ogóle zmiażdżyć czaszkę gołymi rękami?


Odpowiedź nie jest jednoznaczna.


"Owszem, sytuacja z eksplodującą głową z 'Gry o Tron' mogłaby wydarzyć się naprawdę (prawdopodobnie)" – stwierdza artykuł w 'New York Times', podczas gdy 'Washington Post' mówi: "Zmiażdżenie ludzkiej czaszki gołymi rękami jest niemożliwe"


Simmons jest w tym przypadku sceptykiem, uznając argumenty "Washington Post". Tobias Mattei, który przeprowadzał badania aby ustalić w jakim stopniu kask rowerowy chroni głowę dziecka, w rozmowie z "Washington Post" powiedział: "Zmiażdżenie ludzkiej czaszki gołymi rękami nie byłoby możliwe, bez względu na siłę człowieka, i bez względu na sposób, czy miejsce ucisku."


"[Góra] musiałby ważyć ponad 450 kg, aby zmiażdżyć czaszkę Oberyna przez stanięcie na niej – więc nie, nie ma sposobu na zmiażdżenie czaszki przy użyciu gołych rąk." - dodaje Simmons.


A co z Białymi Wędrowcami, i Cieniami?




"Myślę, że w tym wypadku nie macie się czego obawiać." - mówi Simmons.




TWOJA REAKCJA?

Rozmowy na Facebooku