wyświetlenia
Lekarze powiedzieli, że zostało mu kilka miesięcy życia. W najtrudniejszych momentach wspierał go wierny pies. Nero został ze swoim właścicielem do samego końca. Odszedł chwilę po swoim panu.
Dramat Stuarta Hutchinsona zaczął się w 2011 roku. Lekarze zdiagnozowali u niego guza mózgu. Po pewnym czasie 25-latek miał jeszcze nadzieję na całkowite wyzdrowienie, a choroba była w fazie remisji. Jednak to był tylko moment szczęścia. W maju tego roku stan mężczyzny bardzo się pogorszył. Niewyobrażalny ból dopadł go, gdy był na wakacjach w Hiszpanii.
Po ataku bólu 25-latek udał się na badania do szpitala. Diagnoza sprawiła, że jego życie legło w gruzach. Nowotwór zaatakował kości i miednicę. Usłyszał, że zostało mu zaledwie kilka miesięcy. W ostatnich chwilach towarzyszył mu wierny buldog francuski Nero. Stuart zmarł 11 sierpnia w domu swoich rodziców. Ku zaskoczeniu bliskich, jego ukochany pies odszedł 15 minut później.
O sytuacji opowiedziała matka 25-latka, Fiona Conaghan. Podkreśliła, że zdrowie psa pogorszyło się na krótko przed śmiercią jej syna.
– „Stuart miał trzy psy, ale on i Nero byli szczególnie związani. Weterynarze powiedzieli nam, że jego kręgosłup jest złamany. Ale wcześniej wszystko było w porządku.”
Cała sytuacja mocno uderzyła w Danielle, dziewczynę Stuarta. Śmierć jej ukochanego była dla niej wyjątkowo trudna, mimo iż od dawna wiedziała o diagnozie. Odejście Nero dodatkowo dobiło kobietę. Na szczęście ma wsparcie od najbliższych.
Źródło: polubione.com
Rozmowy na Facebooku