wyświetlenia
Galeria zdjęć pod artykułem
Bailey zamieszkał na farmie Sautnera, gdy miał zaledwie kilka miesięcy. Jim otoczył go wyjątkową opieką i szybko okazało się, że młody bizon nie tylko zaakceptował obecność człowieka, ale też zaczął funkcjonować tak, jakby był częścią rodziny. Zwierzę swobodnie wchodziło do domu, siadało w salonie, oglądało telewizję i zachowywało się jak ogromny, łagodny towarzysz właściciela.
Najbardziej znanym elementem tej historii są jednak… przejażdżki samochodowe. Jim Sautner przerobił swoje auto - popularnego Pontiac Parisienne - tak, aby bizon mógł się w nim mieścić. Bailey uwielbiał takie wypady. W lokalnych mediach pojawiały się nagrania, na których potężne zwierzę siedzi na miejscu pasażera, podczas gdy Jim jedzie z nim przez miasto. Mieszkańcy Alberty szybko przyzwyczaili się do nietypowego widoku i traktowali bizona jak lokalną atrakcję.
Choć brzmi to nieprawdopodobnie, historia jest dobrze udokumentowana. Istnieją zdjęcia i materiały telewizyjne z lat 90. i 2000., na których widać, jak Bizon Bailey wchodzi do domu, je z ręki, a nawet drzema na kanapie. Jim podkreślał, że zwierzę było spokojne, przyjaźnie nastawione i nigdy nie stanowiło zagrożenia - choć jego waga sięgała kilkuset kilogramów.
Relacja Jima i Bailey’a stała się tak znana, że trafiała do prasy, programów telewizyjnych i serwisów zagranicznych. Po śmierci Bailey’a historia nadal żyje w internecie, wracając co jakiś czas w formie viralowych grafik, memów i ciekawostek.
To przykład niezwykłej więzi między człowiekiem a zwierzęciem, która wykracza poza typowe domowe relacje. Bizon żyjący jak pies - brzmi jak legenda, ale dla mieszkańców Alberty była to codzienność.
Rozmowy na Facebooku