wyświetlenia
Wyobraźcie sobie taką sytuację: Wchodzicie do baru, i widzicie tłum ludzi robiących zdjęcia swoim drinkom i piwom, wstawiając je na Facebooka czy Instagrama. Nikt ze sobą nie rozmawia, wszyscy siedzą z nosem w smartfonie. Albo na obiedzie z przyjaciółmi, gdy kelner przynosi wasze zamówienie, wasi przyjaciele robią kilkanaście zdjęć posiłku, po czym edytują je i wstawiają na portale społecznościowe.
Dlaczego to robią? To całkiem oczywiste, zdjęcia służą jako dowód wszystkich tych "niesamowitych doświadczeń."
Większość z nas widziała pewnie kiedyś taką sytuację.
Dzięki wszechobecnym mediom społecznościowym, stało się to powszechnym zjawiskiem.
Nasze pokolenie jest zewsząd bombardowane wszelkimi Facebookami, Twitterami czy innymi Instagramami. Gdzie nie spojrzysz, widzisz ludzi przykutych do swoich smartfonów - chodnik, autobus, metro i wiele innych miejsc. Nikt oczywiście nie mówi, że korzystanie z portali społecznościowych, czy ogólnie smartfonów jest czymś negatywnym, ale czy istnieje linia pomiędzy używaniem a uzależnieniem?
Niestety, wielu z nas preferuje świat wirtualny od rozmów twarzą w twarz.
Dzielenie się każdym, błahym detalem swojego życia to dla niektórych ludzi norma. Przeglądając Facebooka można natknąć się na mnóstwo fotek z romantycznych spacerów po plaży, czy nawet zwykłych obiadów w restauracji za rogiem. Wstawienie zdjęcia czy dwóch raz na jakiś czas jest całkowicie normalne, ale niestety dla wielu ludzi staje się to obsesją. Niebezpieczną obsesją. W pogoni za uznaniem i zainteresowaniem otoczenia, podporządkowujemy swoje życie mocno wyretuszowanym zdjęciom, pustym frazesom lub cytatom których zazwyczaj nawet nie rozumiemy, czy filmikom wykonywanym wyłącznie dla zdobycia chwilowej uwagi.
Wielu młodych ludzi patrzy na życie jak na jakiś sztuczny konkurs popularności – wyznacznikiem szczęścia i spełnienia są dla nich wirtualni "znajomi", których w większości przypadków nie widzieli w życiu na oczy, liczba "lajków" pod ich śmiesznymi postami, czy liczba "retweetów."
Pozory stały się codziennością. Zdecydowana większość takich osób przedstawia swoje życie w zupełnie innym świetle, w pogoni za byciem istotą doskonałą w oczach innych, zazwyczaj losowych ludzi.
Co więc zostałoby gdyby obedrzeć takie osoby z tej powierzchownej, sztucznej tożsamości? To jest właśnie najsmutniejsze – nie jesteśmy tak wspaniali na jakich pozujemy, większość z naszych internetowych "znajomych" ma nas głęboko w nosie, większość "lajków" jakie otrzymujemy jest tylko trybikiem w ogromnej maszynie napędzanej kolejnymi bezmyślnymi postami, zdjęciami, fałszywymi uczuciami i rozpaczliwą pogonią za ulotną chwilą uwagi i aprobaty w celu zapełnienia wewnętrznego uczucia pustki i bezwartościowości.
Ulubione zdjęcie z plaży...
Czy warto więc poświęcać swoje życie na oszukiwanie samych siebie? Czy powinniśmy wierzyć, że wartość człowieka określa popularność jego internetowego alter ego? Czy może raczej powinniśmy poświęcić trochę czasu na znalezienie prawdziwego zainteresowania, wartości, przyjaźni, miłości?
Na te pytania każdy musi odpowiedzieć sobie sam...
Rozmowy na Facebooku