wyświetlenia
Dotarło do mnie, że przegrałam życie. Mam 41 lat, jestem sama, nie mam dobrej pracy, mieszkania, nic nie mam. Nic nie potrafię, całe życie utrzymywali mnie faceci, więc nie musiałam potrafić. Utrzymywali, bo byłam ładna, ale zaczęłam się starzeć. Moje ciało nie jest już tak jędrne, mam sztuczne piersi i przyszłym roku muszę wymienić implanty za 19 tysięcy i nie mam za co.
Od ponad roku nie mogę znaleźć nikogo wartościowego, prawdziwi faceci już się mną nie interesują. Jestem za stara. Musiałam sprzedać prawie całą biżuterię, jaką dostałam od mężczyzn i większość mojej garderoby i iść do upokarzającej pracy za 1700 zł do sklepu odzieżowego, gdzie polecenia wydaje mi 23-latka. Nie odnajduję się tam. Nie jestem nauczona bycia miłą na siłę, kiedy coś mi się nie podoba – otwarcie o tym mówię. Nikt mnie już nie zabiera do restauracji, nie obdarowuje prezentami.
Ostatni facet kazał mi gotować i zajmować się domem. To było dla mnie za trudne, ja tego nie potrafię, bo nigdy nie musiałam. Nie chcę faceta, który będzie ze mnie robił kurę domową. Przechodzę obok sklepowych witryn i czuję okropny żal, że już nie mogę pozwolić sobie na porządny ciuch lub buty.
Przez ostatni rok okropnie się postarzałam, nie stać mnie na porządne kosmetyki, ani nawet kosmetyczkę chociaż raz w miesiącu. Mieszkam z matką, która tak mnie niszczy psychicznie, że jestem 5 lat starsza, niż jeszcze rok temu. Nie jestem nauczona szarego życia i albo znajdę sobie jakiegoś bogatego dziadka i będę cierpiała katusze, albo marny mój los.
Jak widać, nic nie trwa wiecznie, a jeśli sami o siebie nie zadbamy, to nikt za nas tego nie zrobi.
Źródło: wymieszane.pl
Rozmowy na Facebooku