menu
Na ulicy widzi płaczącą 15-letnią dziewczynkę z dzieckiem. Ludzie ją mijali mimo, że błagała o pomoc
Na ulicy widzi płaczącą 15-letnią dziewczynkę z dzieckiem. Ludzie ją mijali mimo, że błagała o pomoc
Zdarza wam się być świadkami ludzkiej znieczulicy? Reagujecie wtedy czy po prostu idziecie dalej zajmując się swoimi sprawami? Ta historia jest dowodem na to, że ludzka dobroć jest najpotężniejszym lekarstwem i jest naprawdę istotna.

„Jechałem do Vancouver z Seattle i zatrzymałem się na lunch w małej kawiarni. Z okna dostrzegłem nastolatkę. Dziewczyna była zziębnięta, przemoknięta i stała przed wejściem do kawiarni, trzymając jakiś pakunek w ramionach"

Reklama

„Ludzie oczywiście ją omijali, nikt nie zwracał na nią uwagi. Po prostu ją ignorowali, a ona wyglądała na załamaną. Skończyłem posiłek i wyszedłem na zewnątrz, otworzyłem portfel, przygotowując się na to, że dam tej dziewczynie jakieś pieniądze. Podszedłem do niej, a ona łkała. Wyglądała bardzo młodo – tak jakby miała około 14 – 15 lat. Po chwili zorientowałem się, czym był ten pakunek w jej ramionach. To było malutkie dziecko. Czułem się tak, jakby ktoś uderzył mnie obuchem w głowę. Ona podniosła na mnie wzrok i zapytała, czy mam jakieś drobne… Podniosłem ją z chodnika i powiedziałem, że kupię jej obiad.

Tuż obok był sklep spożywczy i wolała iść najpierw tam, ponieważ mogliśmy kupić jedzenie dla dziecka, a później poszliśmy do restauracji. Wzięła burgera, którego zjadła w krótką chwilę… Była bardzo wdzięczna za to, co zrobiłem, a ja wręcz czułem się niezręcznie, że zrobiłem aż tak mało. Później zjadła deser i wtedy się otworzyła. Zaczęliśmy rozmawiać. Miała 15 lat, zaszła w ciążę, rodzice byli źli, a ona walczyła z nimi. Uciekła. Nie było jej prawie rok w domu. Tułała się.

Zapytałem ją, czy chce wrócić do domu, a ona ucichła. Namówiłem ją, powiedziała, że jej rodzice nie chcą jej z powrotem. Jeszcze bardziej namawiałem, przyznała, że ukradła tacie kilka tysięcy dolarów, aby móc przeżyć. Okazało się jednak, że te pieniądze nie wystarczyły jej na długo, a ulice dla ciężarnej 15-latki to nie jest dobre miejsce do tego, aby żyć. Chciała wrócić, ale bała się, że nikt nie chce jej z powrotem po tym, co zrobiła.

Rozmawialiśmy więcej, chciałem, żeby zadzwoniła do domu, ale ona bardzo się bała. Powiedziałem jej, że zadzwonię i postaram się zorientować, czy rodzice chcą z nią rozmawiać. Zawahała się i zaczęła podawać masę wymówek, ale ostatecznie się zgodziła. Wybrała numer i wziąłem telefon, jej mama podniosła słuchawkę i powiedziałem „cześć”.

Niezręcznie przedstawiłem się i powiedziałem, że jej córka chciałaby z nią porozmawiać. Najpierw cisza, a potem płacz. Przekazałem telefon dziewczynie. Obie płakały. Potem się przywitały i zaczęły rozmawiać.

Zawiozłem ją na dworzec autobusowy i kupiłem jej bilet autobusowy do domu. Dałem jej 100 dolarów na wypadek nieprzewidzianych wydatków, a także pieluchy, chusteczki, przekąski na drogę.

Ona po prostu płakała, dziękując w kółko. Pocałowałem ją w czoło i uścisnąłem, pocałowałem jej dziecko, a ona wsiadła do autobusu.

Każdego roku dostaję od niej kartkę na Święta. Nazywa się Makayla, a jej dzieckiem jest Joe. Skończyła niedawno 21 lat i poszła do szkoły. Nigdy tak naprawdę nikomu o tym nie powiedziałem. Po prostu czuję się dobrze wiedząc, że zrobiłem chociaż tyle”

*Zdjęcia mają charakter poglądowy

Źródło: popularne.pl

TWOJA REAKCJA?

Rozmowy na Facebooku