wyświetlenia
Świadkowie nie pozostawiają na nim suchej nitki.
Egzaminator zeznał, że tuż przed wypadkiem polecił kursantce opuścić pojazd, jednak nagrania z wnętrza auta nie potwierdzają tej wersji. Nie słychać takiej komendy.
Świadkowie, którzy przybiegli na miejsce tragedii zeznali, że egzaminator nie udzielał dziewczynie pomocy. Miał stać obok i nic nie robić. Zapytany przez strażaków o to, dlaczego nie ratował kursantki, miał odpowiedzieć: “a co, miałem zginąć?”.
Z relacji wynika również, że 62-latek stał z założonymi do tyłu rękami i tylko się przyglądał. Nie było z jego strony żadnej reakcji, nie płakał, był obojętny.
Mec. Władysław Pociej broni swojego klienta.
Kto jest na tyle zborny, że bezpośrednio po wypadku, z którego sam ledwo uchodzi z życiem, jest w stanie od razu podejmować racjonalne decyzje? Ten człowiek, co oczywiste, był w szoku, bo wypadek wydarzył się na jego oczach, z jego samochodem i jego współpasażerką - mówi w rozmowie z ''Wirtualną Polską''
Egzaminatorowi grozi od 6 miesięcy do nawet 8 lat pozbawienia wolności. Sprawa jest w toku.
Źródło: wiadomosci.radiozet.pl, wp.pl, msn.com, popularne.p
Rozmowy na Facebooku