menu
Prowadzący tragiczny egzamin powiedział wprost, czemu nie ratował Angeliki! Słowa egzaminatora są bardzo dosadne
Prowadzący tragiczny egzamin powiedział wprost, czemu nie ratował Angeliki! Słowa egzaminatora są bardzo dosadne
Nie milkną echa tragicznego wypadku na niestrzeżonym przejeździe kolejowym w Szaflarach. Reporterzy dotarli do świadków wypadku na przejeździe kolejowym zginęła 18-letnia Angelika zdająca egzamin na prawo jazdy.

Świadkowie nie pozostawiają na nim suchej nitki.

Egzaminator zeznał, że tuż przed wypadkiem polecił kursantce opuścić pojazd, jednak nagrania z wnętrza auta nie potwierdzają tej wersji. Nie słychać takiej komendy. 

Reklama

Świadkowie, którzy przybiegli na miejsce tragedii zeznali, że egzaminator nie udzielał dziewczynie pomocy. Miał stać obok i nic nie robić. Zapytany przez strażaków o to, dlaczego nie ratował kursantki, miał odpowiedzieć: “a co, miałem zginąć?”.

Z relacji wynika również, że 62-latek stał z założonymi do tyłu rękami i tylko się przyglądał. Nie było z jego strony żadnej reakcji, nie płakał, był obojętny.

Mec. Władysław Pociej broni swojego klienta. 

Kto jest na tyle zborny, że bezpośrednio po wypadku, z którego sam ledwo uchodzi z życiem, jest w stanie od razu podejmować racjonalne decyzje? Ten człowiek, co oczywiste, był w szoku, bo wypadek wydarzył się na jego oczach, z jego samochodem i jego współpasażerką - mówi w rozmowie z ''Wirtualną Polską''

Egzaminatorowi grozi od 6 miesięcy do nawet 8 lat pozbawienia wolności. Sprawa jest w toku. 

Źródło: wiadomosci.radiozet.pl, wp.pl, msn.com, popularne.p

TWOJA REAKCJA?

Rozmowy na Facebooku