Sabina Jeszka opowiada o swoich zaręczynach. „Czarny kot przebiegł nam drogę, a mąż go rozjechał...”
wyświetlenia
"Narodziła się wielka gwiazda", "To jest twój moment, jesteś gotowa na sukces", "Jesteś znakomita" - mówili Foremniak, Chylińska i Wojewódzki. Jednak po zakończeniu programu, słuch o niej praktycznie zaginął.
Wydaje się, że wyjście za mąż to jak dotąd największy "sukces" Jeszki. Opowiedziała o nim także w Pytaniu na Śniadanie.
Pochwaliła się tym jak otrzymała pierścionek z tanzanitem. Same okoliczności zaręczyn były niezwykle "romantyczne". Kluczowym ich punktem było... przejechanie kota.
To był bardzo barwny dzień, bo mieliśmy pójść na romantyczną kolację. Przez dwa tygodnie przed tym mój mąż zachowywał się bardzo dziwnie. Byliśmy wtedy pół roku razem i nie myślałam o zaręczynach. Jesteśmy w drodze, kot czarny przebiega nam drogę. Mąż go przejeżdża, ja zawał po prostu na maksa. Zatrzymuje nas policja
Zatrzymuje nas policja, masakra. Przyjeżdżają motocykliści z flarami, bo my poznaliśmy się na motocyklach. Mój mąż aresztowany wraca z wielkim bukietem. W ogóle nie wiedziałam co się dzieje
Kot nie był zaaranżowany. Przepraszam tego kota bardzo, ale gdyby nie on, to bym pomyślała, że to jest ustawione - stwierdziła celebrytka.
Ja mówię do męża: "Przejechałeś kota". "Ale przecież on był czarny, przynosił pecha. Trzeba było go przejechać" - wspomina gwiazdka.
Czy bez przejechania tego kota zaręczyny by się nie udały? Nie wiadomo, ale bardzo szkoda zwierzaka. Dziwne, że narzeczony nawet nie próbował tego uniknąć., a historia nie wydaje się wcale zabawna.
Źródło: pudelek.pl
Rozmowy na Facebooku