wyświetlenia
519 euro za każdą kasę
Zgodnie z przyjętą uchwałą, od 2026 roku każda kasa samoobsługowa w sklepach na terenie Liège będzie objęta rocznym podatkiem w wysokości 519 euro. Władze miasta szacują, że w ten sposób do budżetu wpłynie około 77 tysięcy euro rocznie. Choć kwota nie jest duża, to - jak podkreślają radni - ma ona znaczenie symboliczne.
„Nie chodzi tylko o pieniądze. Chcemy wysłać jasny sygnał, że człowiek jest ważniejszy niż maszyna” - powiedział przedstawiciel lokalnych władz cytowany przez belgijskie media.
Cel: ochrona kasjerów i małych sklepów
W uzasadnieniu decyzji podano, że coraz więcej dużych sieci handlowych zastępuje pracowników automatami. W efekcie liczba miejsc pracy dla kasjerów i sprzedawców stale maleje. Samorządowcy z Liège twierdzą, że nowy podatek ma przeciwdziałać temu trendowi i zachęcać sklepy do utrzymywania tradycyjnej obsługi klienta.
Dodatkowym argumentem była chęć wyrównania szans małych sklepów, które często nie mają środków na zakup i utrzymanie kosztownych systemów samoobsługowych.
Sprzeciw branży handlowej
Nie wszyscy są jednak zadowoleni z tej decyzji. Organizacja Comeos, reprezentująca belgijski sektor handlu, ostro skrytykowała pomysł. Jej przedstawiciele twierdzą, że kasy samoobsługowe nie zastępują pracowników, a jedynie usprawniają pracę w godzinach szczytu.
„To krok wstecz. W czasach, gdy większość Europy stawia na nowoczesne technologie, Liège wysyła sygnał, że innowacje są czymś złym” - komentuje przedstawiciel Comeos.
W sieci również nie brakuje głosów, że podatek może odstraszyć inwestorów i zwiększyć koszty prowadzenia biznesu, które i tak są w Belgii jednymi z najwyższych w Europie.
ymboliczny gest czy początek trendu?
Eksperci zauważają, że decyzja władz Liège ma przede wszystkim wymiar symboliczny, ale może zapoczątkować szerszą dyskusję o wpływie automatyzacji na rynek pracy. W ostatnich latach coraz częściej pojawiają się głosy, że rozwój sztucznej inteligencji i automatyzacji powinien być regulowany lub opodatkowany, aby chronić tradycyjne zawody.
Na razie inne belgijskie miasta nie zapowiedziały wprowadzenia podobnych przepisów, jednak temat wywołał ogólnokrajową debatę. Niektórzy eksperci porównują to do dyskusji o tzw. „podatku od robotów”, który pojawiał się już wcześniej m.in. we Francji i Hiszpanii, ale nigdzie nie został wprowadzony w praktyce.
Podatek od kas samoobsługowych w belgijskim Liège to próba postawienia granicy między postępem technologicznym a odpowiedzialnością społeczną. Dla jednych to odważny gest w obronie pracowników, dla innych - hamulec dla rozwoju nowoczesnego handlu.
Czy inne miasta pójdą tym śladem? To dopiero początek debaty, która może na nowo zdefiniować relację między człowiekiem a maszyną.
Rozmowy na Facebooku