menu
„Wilkołak” przez kilka miesięcy błąkał się przy drodze! W końcu kobieta podchodzi do niego i odkrywa coś strasznego!
„Wilkołak” przez kilka miesięcy błąkał się przy drodze! W końcu kobieta podchodzi do niego i odkrywa coś strasznego!
Ten „wilkołak” mieszkał samotnie przy drodze. Był skrajnie wycieńczony, stracił częściowo sierść, skórę miał twardą i łuszczącą, a ogon złamany i szpiczasty. Resztki futra zostały mu tylko w okolicy karku.

Nikt nic nie wiedział o dziwnym psie błąkającym się po okolicy i nikt nie miał pojęcia, skąd się wziął. Był wychudzony, prawdopodobnie nie zjadł porządnego posiłku od kilku tygodni. Nikt nie chciał podjeść do zwierzęcia, jako że wyglądało na przerażające i niebezpieczne.

Reklama

Okoliczni mieszkańcy nazywali go "wilkołakiem", ponieważ nawet nie byli pewni co to za zwierzę. Jego wygląd ich przerażał i nie mieli odwagi podejść bliżej.

Pod koniec marca zobaczyła go przejeżdżająca obok kobieta i jeszcze z samochodu zamieściła o nim post na Facebooku

Następnie poczekała w niedalekiej odległości psa, aż nadjechała pomoc. Przyjechała wtedy inna miłośniczka zwierząt, Megan Bowe, która wkroczyła do akcji.

Reklama

„Prawie się popłakałam, gdy zobaczyłam, w jakim jest stanie. Był na skraju śmierci. Miał depresję i ledwo mógł stać,” powiedziała

Reklama

„Ten pies dosłownie był na resztkach sił. Był przygnębiony i z ledwością potrafił stać” Megan szybko stwierdziła, że pies jest mieszańcem owczarka niemieckiego. Nazwała go King, zabrała do samochodu i zawiozła do kliniki.

Reklama

Wyglądało na to, że King z radością przywitał pomoc – z chęcią poszedł z Megan, w ogóle nie stawiając oporu. Weterynarze odkryli, że King cierpi na szereg chorób i urazów. Najpoważniejszymi wśród nich były: świerzb, złamana miednica i złamany ogon. Mimo że wyglądał na dość starego, King miał zaledwie rok.

„Mój weterynarz uważa, że musiał potrącić go samochód – to by wyjaśniało w jaki sposób uszkodzeniu uległ też jego ogon” – powiedziała Megan. – „Musiało się to zdarzyć kilka miesięcy temu, bo do czasu kiedy go przejęłam, wszystko zdążyło się źle zrosnąć. Z tak uszkodzoną miednicą nie był w stanie sam odejść zbyt daleko w poszukiwaniu jedzenia, przez co stał się ekstremalnie wychudzony i odwodniony.”

Reklama

King musiał przejść kwarantannę i zostać wyleczony przed spotkaniem z innymi zwierzętami, ponieważ świerzb jest zaraźliwy. Dostawał bardzo małe posiłki, zwiększane ostrożnie i powoli, żeby mu nie zaszkodziły.

To była długa podróż, ale już bliżej niż dalej do wyleczenia i odzyskania zdrowia i pełni sił. Dzięki Megan i pozostałym miłośnikom zwierząt, którzy nie odwracają wzroku, kiedy widzą zaniedbane i niedożywione zwierzęta, Kingowi niczego teraz w życiu nie brakuje. To zwykła rzecz, na którą zasługuje każdy pies!

Źródło: thedodo.com

TWOJA REAKCJA?

Rozmowy na Facebooku