menu
„Jak ludzie dowiadują się o mojej pracy, nie chcą podać mi ręki obrzydzeni”
„Jak ludzie dowiadują się o mojej pracy, nie chcą podać mi ręki obrzydzeni”
Śmierć jest dla wielu osób tematem tabu. Teoretycznie domyślamy się na czym polega praca ludzi zatrudnionych w zakładach pogrzebowych, ale raczej nikt nie wspomina o szczegółach.

Dwora Mariola Krawczyk opowiedziała w rozmowie z „WP Kobieta” o tym, jak wygląda zawód tanatokosmetologa.

Tanatokosmetolog to osoba, która jako ostatnia zajmuje się ciałem zmarłego. To właśnie ona przygotowuje zwłoki do pogrzebu.

Dwora Mariola Krawczyk jest dyplomowaną balsamistką i należy do Polskiego Stowarzyszenia Pogrzebowego. W pracy zajmuje się też tanatokosmetyką. Nie ma wielu koleżanek „po fachu”, bo zawód ten wykonują w głównej mierze mężczyźni. Dodatkowo praca w branży pogrzebowej wymaga specyficznych predyspozycji. Nie każdy może sobie z nią poradzić. Z jednej strony do zmarłych nie da się podchodzić całkowicie bez emocji, ale z drugiej trzeba po prostu wykonać swoje obowiązki.

Reklama

Jak sama mówi, wybór tej drogi był dla niej naturalny. Praca, którą wykonuje wymaga połączenia wielu dziedzin. Wymaga wiedzy z zakresu anatomii, kosmetologi i fryzjerstwa. Ze śmiercią oswoiła się przez mamę, która pracowała w szpitalu. Dlatego jej rodzina nie była zaskoczona, kiedy zaczęła pracę.

Bezpośredni kontakt ze śmiercią nie jest dla niej problemem. Mówi, że nie ma powodów, żeby bać się zmarłych, bo zawsze podchodzi do nich z szacunkiem. Często zdarza się, że pracuje po zamknięciu zakładu pogrzebowego i zostaje sama w prosektorium.

Dwora lubi swój zawód, ale podkreśla, że jest bardzo trudny, przede wszystkim fizycznie. Pracowanie z ciałami zmarłych jest bardzo wymagające. Korzysta z pomocy drugiej osoby, bo do przełożenia czy umycia ciała potrzeba dużej siły.

W przeciwieństwie do rodziny, nowo poznani ludzie nie zawsze reagują dobrze słysząc czym się zajmuje.

„Często, kiedy ludzie dowiadują się o mojej pracy, to np. nie chcą podać mi ręki, bo się brzydzą. Pytają, czy jak wracam do domu, to czuć ode mnie zapach rozkładu. Jednym słowem dają mi do zrozumienia, że w pewien sposób również mnie się brzydzą. Na szczęście mam przyjaciół, którzy mnie wspierają i w tej chwili się tym nie przejmuję.”

Niektórzy nie zdają sobie sprawy, że ciała często nie trafiają do zakładu pogrzebowego w idealnym stanie:

„Są umazane kałem, wymiocinami, uszkodzone po szpitalu, często gnijące. Zdarza się, że ludzie po wypadkach komunikacyjnych są obdarci ze skóry.”

Pewnie wiele osób zaskoczy, że według balsamistki to nie jest najgorszy widok. Według niej najtrudniej patrzeć na ciała osób, które zginęły nagłą śmiercią albo popełniając samobójstwo:

„Pozostaje na ich twarzach specyficzny rys cierpienia, rozczarowania, zdziwienia. Szczególnie w sytuacjach, kiedy okoliczności śmierci wiązały się z potężnym bólem, jak np. przecięcie ciała na pół przez pociąg na torach.”

Jeśli ciało zmarłego jest bardzo uszkodzone Dwora musi odbudować tkanki miękkie i zrobić makijaż, który zamaskuje ubytki ciała. Do tego celu używa wosku.

Kobieta opowiedziała też o tym, co rodziny zmarłych przygotowują do trumny. Zauważyła, że w zależności od formy pochówku, bliscy przynoszą inną odzież dla zmarłych. Jeśli ciało ma być skremowane przygotowują letnie ciuchy, np. lekką sukienkę dla kobiety. Natomiast jeśli zmarły ma być pochowany w ziemi albo leżeć w chłodni, rodzina przynosi podwójny zestaw bielizny, grube rajstopy czy kalesony.

Reklama

Jeśli mowa o makijażu dla zmarłych, to najważniejszym elementem jest, żeby wszystkie części ciała wyglądały naturalnie. Zwykle chodzi o to, żeby uzyskać efekt „no make up”:

„Głównym celem jest ukrycie widocznych zmian pośmiertnych, bo dość szybko zachodzi naturalny proces rozkładu ciała. Zmiany, takie jak plamy opadowe, bladość, zmieniona struktura skóry czy rysy twarzy – to wszystko jest możliwe do skorygowania.”

Do takiego makijażu konieczne są specjalistyczne kosmetyki. Powstają na bazie olejków. Normalne produkty nie poradziłyby sobie z tym, że ciało najpierw kilkanaście godzin leży w chłodni, a później w czasie ekspozycji, w temperaturze pokojowej.

Rodziny zmarłych przygotowywanych do ostatniego pożegnania, często mają konkretne życzenia. Dwora uważa, że takie drobne gesty, jak chociażby konkretne ułożenie grzywki, jest całkowicie naturalne:

„Nawet w pewnym sensie oczekuję, że z pewnością będzie coś dodatkowego i sama dopytuję. Balsamista jest od tego, aby pomóc wypielęgnować obraz zmarłego, jaki ma pozostać w sercach jego bliskich – powinien zatem wszechstronnie służyć swoją profesjonalną pomocą.”

Kobieta podkreśla, że po wyjściu z pracy odczuwa „euforię życia”. Zwraca uwagę na rzeczy, których często nie doceniamy, chociażby na ciepło ciała albo że uściśnięta ręka znajomego jest miękka.

Źródło: polubione.com

TWOJA REAKCJA?

Rozmowy na Facebooku