menu
Salony fryzjerskie otwarto w Hiszpanii. Polka opowiada jakie są nowe wymagania i nakazy
Salony fryzjerskie otwarto w Hiszpanii. Polka opowiada jakie są nowe wymagania i nakazy
Zbliża się u nas 3 etap odmrażania gospodarki i możliwe, że już od 18 maja będziemy mogli iść do fryzjera, jednak na pewno nie na takich zasadach jak przed wybuchem pandemii.

Co się zmieni i jakie będą obostrzenia powinniśmy dowiedzieć się  z informacji rządowych gdy zostanie ogłoszony start trzeciego etapu.

Tymczasem w Hiszpanii już dziś można iść do fryzjera. Jak prowadzić zakład fryzjerski w tych czasach i jakie są wymagania opowiada pani Beata Wyczawski która od 20 lat prowadzi swój salon w Barcelonie.

Hiszpania wciąż pozostaje w ścisłej czołówce, jeżeli chodzi o liczbę zachorowań na COVID-19, więc obostrzeń jest naprawdę wiele.

W rozmowie z portalem kobieta.wp opowiedziała co skłoniło ją do powrotu do pracy:

W salonie spędzam bardzo dużo czasu, mam grono stałych klientek i po prostu za nimi tęskniłam. Rozumiem, że niektórzy pracownicy wolą zostać w domu. To nie ich biznes, więc jeśli mają taką możliwość, to niech korzystają. Ja wolałam wrócić, ale liczę się z tym, że niektóre moje klientki przechodziły lub miały styczność z wirusem. Strach jest nie tylko o siebie, bo mam dziecko, jestem świadoma ryzyka.

Reklama

Otwarcie salonu to również masa obostrzeń 

Oczywiście musimy mieć maseczki, zalecane są również rękawiczki. Powinniśmy zachowywać odstęp między sobą. Nie można proponować żadnych napoi, musieliśmy też wyrzucić wszystkie gazety. Jeśli klientka ma jakieś okrycie wierzchnie, to musimy je zabezpieczyć w plastikowy worek

To jednak nie koniec. Pani Beata wspomniała również o obowiązkowej dezynfekcji salonu po każdym przyjętym kliencie. Nie wolno używać przy tym materiałowych ręczników. Natomiast stanowiska pracy muszą być oddzielone plastikowymi osłonami

Salon nie oferuje też wszystkich usług z racji braku czasu

Wykonujemy tylko farbowanie i strzyżenie. Wszelkie zabiegi pielęgnacyjne czy na przykład prostowanie keratynowe są niemożliwe do wykonania ze względu na brak czasu i długie kolejki.

Oczywiście dodatkowe wymogi sprawiły też, że wzrosły koszty usługi. Ceny poszły w górę średnio ok 5 euro. 

 Samo kupienie maseczek, żeli, ręczników i innych zabezpieczeń jest niezwykle kosztowne, więc się nie dziwię. Ja staram się utrzymać stałe ceny, ale moje klientki same wychodzą z taką propozycją. Wspierają mnie.

Już niedługo przekonamy się, jakie warunki będą obowiązywać w naszych salonach.


Źródło: kobieta.wp.pl

TWOJA REAKCJA?

Rozmowy na Facebooku