wyświetlenia
Oczekiwanie na przyjście na świat dziecka to wspaniały czas kiedy niecierpliwość i obawy mieszają się z radością i satysfakcją. Jednak te uczucia może popsuć śmiertelna choroba jednego z rodziców.
Tak było w przypadku Diane Aulger, która wraz ze swoim mężem i czwórką dzieci tworzyli udaną, szczęśliwą rodzinę. Wieść o śmiertelnej chorobie mężczyzny spadła na nich w momencie, gdy najmniej się jej spodziewali.
Diagnoza była bezlitosna i nie pozostawiała wątpliwości – mąż Diane był poważnie chory. W tym samym momencie kobieta odkryła, że już wkrótce po raz kolejny zostanie mamą – spodziewała się narodzin piątego dziecka. Czas ciąży był dla rodziny niezwykle trudny, wypełniony lękiem i niepewnością, czy mężczyźnie uda się pokonać śmiertelną chorobę.
Zdiagnozowano u niego 3 stopień raka jelita grubego. Po 8 miesiącach chemioterapii, zdawało się, że 52-latek z walki z nowotworem wyjdzie zwycięsko i powita na świecie swoje nienarodzone jeszcze dziecko. Zbliżało się Boże Narodzenie i nikt nie spodziewał się, że już 3 stycznia, Mark nieoczekiwanie trafi do szpitala.
Okazało się, że oprócz nowotworu jelita grubego, mężczyzna cierpi na idiopatyczne włóknienie płuc. Ta poważna choroba uniemożliwia prawidłowy transport tlenu z płuc do mózgu i pozostałych organów.
Wraz ze zbliżającym się porodem, stało się jasne, że Markowi nie można już pomóc. 31-latka miała dwa wyjścia: przyspieszyć narodziny córeczki, by jej mąż mógł ją zobaczyć lub… urodzić w wyznaczonym przez lekarzy terminie, niestety już bez Marka.
Diane była szczęśliwa, gdy dowiedziała się, że po raz kolejny zostanie mamą. Myśl, że jej mąż nie doczeka chwili narodzin i nie dane mu będzie przywitać się z dzieckiem, była dla niej bolesna i trudna. By tak się nie stało, kobieta podjęła ważną, niełatwą decyzję o porodzie indukowanym. Dzięki niemu, jej córeczka Savannah, przyszła na świat dwa tygodnie wcześniej, 18 stycznia.
Tuż po porodzie, maleństwo podano tacie, który tulił ją w ramionach przez 45 minut. Pielęgniarka, która podała je Mark’owi, w jego oczach zobaczyła ból.
Mąż powtarzał naszej córeczce, że jest jej tatą i bardzo ją kocha. – opowiada Diane.
Mark zapadł w śpiączkę następnego dnia, a kilka dni później zmarł.
Źródło: http://shareably.net/ http://www.lolmania.pl
Rozmowy na Facebooku