wyświetlenia
Pasażerowie pojawili się na lotnisku z odpowiednim zapasem czasu. Ich lot był opóźniony, dlatego postanowili skorzystać z palarni. W środku znajdowały się trzy osoby lecące tym samym rejsem. Po chwili okazało się jednak, że drzwi zostały zablokowane, a pasażerowie nie byli w stanie opuścić pomieszczenia.
Zamknięci w szklanej palarni próbowali wezwać pomoc, naciskali przyciski alarmowe i dawali znaki obsłudze lotniska. Przez szybę widzieli, jak rozpoczyna się boarding ich samolotu, jednak nikt nie reagował wystarczająco szybko. Dopiero po około godzinie ochroniarz siłowo otworzył drzwi, ale było już za późno - samolot do Londynu odleciał bez nich.
Lotnisko potwierdziło później, że doszło do awarii technicznej. Pasażerom zwrócono koszty biletów oraz części wydatków związanych z podróżą, jednak sytuacja wywołała duże poruszenie i falę komentarzy w internecie. Wielu podróżnych zwraca uwagę, że tak newralgiczne miejsca jak palarnie przy bramkach powinny być objęte natychmiastową reakcją służb w przypadku awarii.
Zdarzenie stało się przestrogą dla innych pasażerów, że nawet pozornie bezpieczne strefy na lotnisku mogą w nieoczekiwanym momencie zamienić się w pułapkę.
Fot. Materiały prasowe Lotnisko Chopin
Rozmowy na Facebooku