menu
„Nie wstydzę się tego, gdzie pracuję” Szczere wyznanie dziewczyny, która pracuje w Biedronce
„Nie wstydzę się tego, gdzie pracuję” Szczere wyznanie dziewczyny, która pracuje w Biedronce
Nie każdy pracownik Biedronki chciałby się przyznać, gdzie jest zatrudniony. Na szczęście postrzeganie się tej sieci oraz pracy tam zmieniło się na przestrzeni czasu i dziś nie jest to synonimem najcięższej pracy za grosze.

Jedną z osób zadowolonych ze swojej pracy jest Marta, twierdzi, że nie mogłaby być bardziej dumna ze swojej pracy. Dyskont nazywa swoim drugim domem. Marta zgodziła się porozmawiać o pracy w Biedronce z portalem „WP kobieta”. Przeczytajcie najciekawsze fragmenty.

Zaczynałam od rozkładania towaru w dużym hipermarkecie, ale pracowałam na umowę-zlecenie i nie byłam zadowolona. Szef potrafił zadzwonić do mnie o 3 w nocy i mówił mi, że mam się stawić na rano do pracy. Czemu? Bo brakuje ludzi, których sam wcześniej zwolnił 

 Pieniądze nie były za dobre, poza tym godziny pracy ją wykańczały, więc w końcu zrezygnowała.

Gdy szukała nowej pracy, znajomi podpowiedzieli jej, że w Biedronce nieźle płacą więc wysłała swoje CV. 

Rozmowę kwalifikacyjną przeszła znakomicie i zaczęła swoją karierę. Jak teraz ocenia z perspektywy czasu:

Pracuję tu już trzy lata i jestem bardzo zadowolona – wyznaje. – Dostałam umowę o pracę, a po awansie większe zarobki i dziś nie mam na co narzekać.

Reklama

Marta o sklepie mówi "mój drugi dom", choć nie zawsze panuje tu rodzinna atmosfera. Najwięcej problemów jest z klientami. Niektórzy traktują pracowników jak ludzi gorszej kategorii.  Są święcie przekonani, że sprzedawcy powinni zawsze być na kasie, znać każdą cenę i wszystkie kody na najnowsze produkty. 

Pan każe, a ty sługo idź to rób. My naprawdę staramy się wszystkich szybko obsłużyć przy kasie. Kolejki się tworzą, gdy jest za mało pracowników na sklepie.

Są też na szczęście miłe sytuacje:

Nie pamiętam, abym obsługiwała tę panią. Ona podeszła do mnie raz i powiedziała, że gdy jestem na zmianie to sklep wygląda pięknie. To rzadkość usłyszeć takie rzeczy w pracy. Żałuję, że już nigdy jej nie spotkałam


Dzięki pracy w Biedronce Marta poznała swojego ukochanego. Daniel (imię zmienione) przywoził do sklepu pieczywo. Na początku nie zwracał uwagi na dziewczynę i nie był zbyt rozmowny. Dopiero po pół roku przyjechał do sklepu prywatnie i zapytał Martę, czy nie pójdzie z nim na randkę. I tym sposobem są ze sobą już ponad dwa lata.


Historia Marty pokazuje, że pracując w sklepie, nie ma się czego wstydzić. 





Źródło: kobieta.wp.pl, popularne.pl

*Zdjęcia mają charakter poglądowy

TWOJA REAKCJA?

Rozmowy na Facebooku