wyświetlenia
Nagranie pod artykułem
Chodzi o nowe prawo, które zobowiązuje pracodawców do nieokreślania płci w ofertach pracy. Ogłoszenia mają być formułowane w sposób niedyskryminujący i neutralny, tak aby nie sugerować, że dane stanowisko jest przeznaczone wyłącznie dla kobiet lub mężczyzn. W praktyce oznacza to rezygnację z form typu „magazynier” i „magazynierka” na rzecz bardziej ogólnych określeń.
W rozmowie z dziennikarką pojawiło się pytanie, jak w praktyce stosować takie przepisy. Padł przykład prostego stanowiska magazynowego i pytanie, czy należy używać formy męskiej, żeńskiej czy jeszcze innej. Odpowiedź ministry była krótka i dość wymijająca. Stwierdziła, że „pracodawcy sobie poradzą” oraz że chodzi przede wszystkim o niedyskryminowanie kandydatów.
Wypowiedź wywołała falę komentarzy, bo nie padły żadne konkretne wyjaśnienia ani przykłady. Nie wskazano też, jakich dokładnie sformułowań należy używać, aby spełnić wymogi prawa. W praktyce oznacza to, że to pracodawcy muszą sami interpretować przepisy i decydować, jak bezpiecznie formułować treść ogłoszeń.
Nowe regulacje obejmują również inne kwestie związane z rekrutacją, takie jak jawność wynagrodzeń czy zakaz pytania kandydatów o wcześniejsze zarobki. Jednak to właśnie problem neutralnego języka w ofertach pracy budzi największe emocje i wątpliwości.
Dla wielu osób nagranie stało się symbolem chaosu informacyjnego wokół nowych przepisów. Z jednej strony prawo już obowiązuje, z drugiej – brakuje jasnych i prostych instrukcji, jak je stosować w codziennej praktyce.
Źródło Radio Zet- Pracodawcy sobie poradzą
— Wolność__Słowa (@WolnoscO) December 30, 2025
- Magazynier, magazynierka?
- Nie wiem pani redaktor, chodzi o to, żeby nie dyskryminować
Poradzą sobie! - powiedziała ministra z partii, której politycy sami nie mają zielonego pojęcia, jak stosować narzucone prawo pic.twitter.com/BmDZ3YgopF
Rozmowy na Facebooku