wyświetlenia
Matt Allen, ojciec trójki dzieci, w rozmowie z brytyjską dziennikarką Stacey Dooley opowiada o swoim stylu życiu, który jest dość... oryginalny, delikatnie mówiąc. Otóż Allen żyje (niby) według własnych zasad, ale jednak na garnuszku państwa.
Tata dzieci uważa, że nie ma nic złego w tym, że jego rodzina żyje na koszt państwa. Dzieci nie są szczepione oraz nie chodzą do szkoły - ośmioletni syn nie potrafi jeszcze się podpisać. Ojciec uważa, że chłopiec ma jeszcze dużo czasu na to, żeby nauczyć się pisać i czytać.
Matt, jego żona Adele oraz dzieci mieszkają w Brighton w Wielkiej Brytanii. Cała piątka żyje na koszt państwa i nie widzą w tym niczego złego, ani niewłaściwego. Rodzicie ani myślą rozpocząć pracę zawodową, pieniądze z zasiłków w pełni im wystarczają.
Ośmioletni Ulysses, czteroletnia Ostra i maleńki Kai mają w swoim życiu dużo wolności - Matt prezentuje bardzo liberalne podejście do wychowania i pozwala, aby dzieci same ustalały sobie reguły. Dzieciaki więc samodzielnie ustalają co mają jeść i kiedy idą spać.
Tata całej trójki walczy z chorobą autoimmunologiczną. Utrzymuje, że priorytetem dla niego jest utrzymywanie bliskiej więzi z rodziną, a nie poświęcanie się pracy zawodowej. Instruktor jogi twierdzi, że żyjąc w ten sposób nie nadużywa systemu zasiłkowego, bo jego czyny mają "minimalny wpływ na społeczeństwo".
Co myślcie o takim sposobie wychowywania dzieci?
Źródło: thesun.co.uk, popularne.pl, polishexpress.co.uk
Rozmowy na Facebooku